Brokat, groźny dla oczu i środowiska

Brokat, groźny dla oczu i środowiska

Jakiś czas temu wykonałam zdjęcia „brokatowych błyskotek”, żeby pokazać, że to, co z daleka wygląda na malutkie, delikatne i śliczne, jest w rzeczywistości ostrymi drobinami plastiku, zwanymi mikroplastikiem. Na zdjęciach znalazły się różne rodzaje brokatu – złoty, sprzedawany w słoiczku, jako ozdoba do przyklejenia dookoła oczu; czerwony to brokat papierniczy w kleju, niebieski w żelu do malowania dzieci, a gwiazdki i serduszka to takie „confetti” do dekoracji kartek albo innych prac plastycznych (zdecydowanie najtwardszy i najgrubszy).
Jeśli chodzi o krawędzie tych mikroelementów, to z łatwością wbijają się w różne powierzchnie, całe elementy bardzo trudno zmyć / zdjąć z palców / ze skóry.

Brokat wysypany na dłoń, wydaje się być miękki, sypki, delikatny, nieszkodliwy (oczywiście w zależności od kształtu i budowy). Co jednak ukazuje się, kiedy spojrzymy na niego z „nieco bliższej” odległości?
Poniżej różne rodzaje brokatu – papierniczego oraz takiego z przeznaczeniem do wykonywania makijażu – w bardzo dużym powiększeniu.

AC232394-37D9-4C95-9DE8-90C272042B34

148065A2-CDFE-4CB9-B391-750C22BBAFB9

3E7392C3-285A-45C9-86A6-8B1CAA059A87

D6CA164B-5D5C-4B8E-B97D-3ABF8AC5E450

39234D43-29A6-4B64-B4BC-A70F1817A234

IMG_5130_Facetune_25-08-2019-14-53-11
Sama z natury jestem „sroką”. Bardzo podoba mi się wszystko co się błyszczy i mieni. Swego czasu kupowałam przedmioty z brokatem, lubiłam go mieć np. na paznokciach. Odkąd zainteresowałam się bliżej tematem wpływu tego rodzaju mikroplastiku na środowisko i poznałam kilka historii o uszkodzeniach oczu nim wywołanych, a nawet o utracie całej gałki ocznej ze względu na rozprzestrzeniające się zakażenie, dotarło do mnie, że brokat zdecydowanie warto sobie „odpuścić”. Po kilku miesiącach od pierwszej wzmianki o brokacie, zaczęłam rozmawiać z Martyną Skurą @lifein20kg , która mieszkając na Malediwach, pokazywała realny i gigantyczny problem plastiku i mikroplastiku, jako zagrożenia dla rafy i oceanu.
(Przy okazji bardzo gorąco polecam Wam bloga Martyny: LIFE IN 20KG
oraz najnowszy tekst na blogu TraveLover z udziałem Martyny, na temat Malediwów: Drugie dno Malediwów i egzotycznych wakacji )
Najbardziej w tym wszystkim smuci mnie podejście ludzi do tematu ochrony środowiska – każdemu wydaje się, że on jako jednostka, nie jest w stanie niczego zmienić, bo przecież „i tak wszyscy inni to robią” – tak myślą miliony, które razem mogłyby zrobić coś pozytywnego dla planety.
I absolutnie nie rzucam hasłem, że jestem ideałem, bo wręcz przeciwnie. Nie robię wszystkiego, co można robić dla ochrony środowiska, choć stopniowo staramy się jednak mocno zwracać na to uwagę. Ale z racji tego, że pracuję „z oczami”, brokat jest tematem związanym nie tylko ze środowiskiem, ale i z kwestią bezpieczeństwa oczu.
A najbardziej właśnie smuci mnie podejście do brokatu wykorzystywanego do makijaży artystycznych i festiwalowych… Te same osoby, które przyłączają się do akcji rezygnowania z plastikowych słomek, kilka dni później publikują zdjęcia, na których króluje brokat.

Ostatnio miałam okazję porozmawiać z jedną makijażystką, pokazującą na Instagramie makijaż, polegający na nałożeniu na powiekę i skórę dookoła oka grubej warstwy brokatu. Bolało od samego patrzenia. Pani na moje wiadomości odpisała, że jest artystką, no i cóż „nie bądźmy hipokrytami”, skoro można dbać o środowisko w inny sposób. Oczywiście, że można. Ale najszybciej można to zrobić, eliminując coś, co BARDZO łatwo wyeliminować i nie jest nam niezbędne do życia, a dodatkowo jest niebezpieczne dla organizmu – dla naszych oczu.

Obecnie trwa sezon urlopowy, dzieci i młodzież cieszą się z przerwy od zajęć szkolnych, a w Internecie rodzice prześcigają się pomysłami na spędzanie czasu wolnego z maluchami. Coraz częściej na szczęście mówi się o tym, aby nie zapełniać go oglądaniem bajek z urządzeń elektronicznych, ale twórczą i ciekawą zabawą.

Równolegle w sieci działa właśnie coraz więcej osób zajmujących się profesjonalnymi i mniej profesjonalnymi makijażami. Instagram i inne media społecznościowe rozrastają się z ekspresową prędkością. Trwa wyścig o zasięgi, polubienia, udostępnienia i zachwyty.

Czy te dwie powyższe grupy mogą mieć ze sobą coś wspólnego, poza publikowaniem treści (pomysłów na zabawy, DIY – czyli popularne już do it yourself, ekstrawaganckich zdjęć i makijaży) w mediach społecznościowych?

Wspólnym mianownikiem coraz częściej jest niestety właśnie BROKAT.

Niedawno syn koleżanki wrócił z przedszkola z twarzą całą w brokacie. Miał go dosłownie wszędzie, na ustach, w nosie, w uszach i co najgorsze na powiekach i spojówkach oczu, które były podrażnione i zaczerwienione. Kiedy mama chłopca zwróciła się do pań opiekujących się grupą w przedszkolu z pytaniem dlaczego dziecko wróciło do domu w takim stanie, otrzymała odpowiedź, że jest czas karnawałowy i teraz większość zabaw będzie taka „kolorowa i brokatowa”.

Brokat jest powszechnie dostępny w sklepach z kosmetykami, zabawkami, w sklepach odzieżowych, papierniczych. Wykorzystywany jest zarówno do prac plastycznych, jak i do makijażu, a nawet do produkcji kosmetyków. Szczytem są popularne ostatnio maseczki do twarzy z brokatowymi elementami i opisem hashtagów na opakowaniu – takich, których oczywiście należy użyć, po opublikowaniu zdjęcia w tej maseczce na Instagramie.

Z pewnością w nie jednym domu brokat króluje podczas wszelkiego rodzaju świąt, na ozdobach choinkowych, odzieży  wieczorowej i różnego rodzaju dodatkach (sama kiedyś kupowałam bombki z brokatem). Brokat wykorzystywany do celów makijażowych, powinien różnić się od brokatu papierniczego, niestety często ta informacja nie jest w ogóle brana pod uwagę.

Czym tak naprawdę jest brokat?

Brokat to nic innego jak kawałeczki tworzywa sztucznego (mikroplastik), pofarbowane na metaliczne żywe kolory w rozmiarze do 5 milimetrów, najczęściej około milimetra. Przeważnie brokat produkuje się z politereftalanu etylenu (polimeru PET) lub też z bardziej wytrzymałej wersji BoPET.

Bezpieczeństwo środowiska

Brokat jest obecnie produkowany na tak dużą skalę, że masowo przenika do rzek, jezior oraz oceanów.  W 2014 roku w piśmie PLOS ONE opublikowano raport, zawierający informację o ilości ponad 5 bilionów kawałków plastiku (ważących około 250 tys. ton), które trafiły do oceanów, z czego mikroplastikiem było aż 92% całej tej masy.

Drobiny mikroplastiku o średnicy milimetra są często zbyt małe dla filtrów obecnych w oczyszczalniach ścieków. Mikroplastik to drobimy pokruszonego plastiku, ale również właśnie brokat oraz wszelkie granulki dodawane do żeli i płynów kosmetycznych. Mikroplastik trafiający do oceanu jest zjadany przez ryby, ptaki i inne morskie stworzenia. Jego część jest wydalana z organizmu, jednak częściowo drobiny zalegają w przewodzie pokarmowym i mogą prowadzić do śmierci.

Naukowcy coraz częściej apelują o zaprzestanie produkcji brokatu i wiele wskazuje na to, że być może w ciągu kilku lat doczekamy się takiej decyzji.

Dla osób, które nie wierzą, że skala problemu jest ogromna – zachęcam Was naprawdę do odwiedzenia bloga Martyny Skury. Poniżej jej zdjęcie z Malediwów. Zwróćcie uwagę na te (może na zdjęciu słabo widoczne, ale dostrzegalne) kolorowe błyszczące kropki. Brokat i mikroplastik ogólnie (oraz plastik oczywiście) to naprawdę REALNY problem.

Martyna Skura

 

Brokat to mikroplastik, nie ma żadnego zastosowania, poza tym oczywistym, dającym „błyskotliwe” wrażenia wzrokowe.

Jak już wyżej wspomniałam – z jednej strony twórcy internetowi masowo mówią o ochronie środowiska. Namawiają na przyłączanie się do akcji, zaprzestanie używania plastikowych słomek,  jednorazowych sztućców, czy talerzy, a jednocześnie do zdjęcia na Instagramie konieczne jest wysmarowanie twarzy lub nawet całego ciała (zdjęcia z konta o brokacie) brokatem – i co najważniejsze – te zdjęcia naprawdę budzą zachwyt i osiągają szalone zasięgi organiczne. Plastikowa słomka nikomu się nie podoba, plastikowy makijaż – bardzo.

Czy brokat jest zagrożeniem dla wzroku?

Tak i to dosyć poważnym. Drobne elementy bardzo trudno usuwa się ze skóry, brokat jest bardzo oporny na wypłukiwanie go z oczu. W pewnym sensie „przykleja się” do powierzchni spojówki i rogówki. Jego ostre zakończenia mogą się wbijać w powierzchnię oka, a w przypadku zaistnienia takiej sytuacji u dziecka, ma ono naturalny odruch pocierania oczu, co może spowodować dalsze wbijanie się elementów w struktury oka. W 2016 roku świat obiegła historia Erici Diaz z Florydy, która straciła oko, ponieważ podczas sprzątania po pracach plastycznych, w których pomagała córce, drobny brokatowy element wbił się jej w powierzchnię rogówki. Rozwinęło się zakażenie, nie pomagały leki, przeszczep rogówki się nie przyjął, pojawiło się zagrożenie życia, oko musiało zostać usunięte. Kobieta przestrzegała w mediach społecznościowych o tym, aby przy tego typu pracach pamiętać o zakładaniu sobie i dziecku okularów ochronnych.

Problematyczne jest niestety to, że o ile możemy to zrobić w domu, o tyle w szkołach zazwyczaj nikt tego nie pilnuje.

Częstym powierzchniowym ciałem obcym bywają również mikro drobinki dodawane do peelingów i scrubów do ciała i twarzy. Z łatwością dostają się one do oczu, podczas spłukiwania kosmetyku ze skóry.

Dlatego bardzo ważne jest, aby wiedzieć chociaż co robić, a czego nie robić w tego typu sytuacjach. Przede wszystkim, do prac plastycznych używać okularów ochronnych, nie stosować brokatu na twarzy, zwłaszcza bezpośrednio w okolicy oczu. Jeśli odczuwamy / widzimy obecność ciała obcego w oku, nie pocieramy go, staramy się w miarę możliwości silnie przepłukać, a jeśli to nie pomaga, zgłaszamy się do placówki opieki zdrowotnej po pomoc w usunięciu ciała obcego z oka.

Problematyczne są również różnego rodzaju „challenge” w mediach społecznościowych. Jeden z nich dotyczy na przykład umieszczania różnego rodzaju przedmiotów w oczach, pod powiekami. Pytanie tylko, czy takim osobom da się jeszcze cokolwiek wytłumaczyć? Bezpieczeństwo oczu wydaje się nie być tak ważne, jak zasięg zdjęcia.

glitter1

 

Artykuł w skróconej wersji, został opublikowany na łamach Branżowego Dwumiesięcznika OPTYKA (numer 4(59)2019)
brokat optyka jpg

Krótkie porady – o makijażu słów kilka

Krótkie porady – o makijażu słów kilka

Brzmi to chyba logicznie, że eyeliner nakładany na wewnętrzną część powieki zwiększa ryzyko wystąpienia problemów ze wzrokiem. Ale to, że brzmi logicznie nie znaczy, że zapada w pamięci, a szkoda…
Drogie Panie… Panowie? nie nie… może jednak nie wchodźmy w ten temat…
Drogie Panie :)
Otóż naukowcy ostatnimi czasy poświęcają coraz więcej czasu na badania wpływu stosowania kosmetyków do makijażu na stan zdrowia naszych oczu.
Przyznam szczerze, że sama od czytania wszystkich wyników i wniosków tych prac coraz rzadziej się maluję.
Ostatnie z wyników dowodzą, że używanie eyelinerów oraz kredek do oczu po wewnętrznej stronie powieki, na tak zwanej linii wodnej, zwiększa ryzyko wystąpienia infekcji oczu oraz zaburzeń widzenia.

eyelinerNiby oczywiste, ale kto by o tym pamiętał, kiedy wymalowane oczy są takie piękne?

W jednych z badań obserwowano przemieszczanie się fragmentów eyelinera na pięć minut oraz dwie godziny po jego aplikacji i udowodniono, że nakładany na linię wodną powieki, dużo bardziej zanieczyszcza i zmienia skład łez w oku. A to może prowadzić do odczuwania dyskomfortu oraz chorób, szczególnie u użytkowników soczewek kontaktowych lub osób z chronicznie suchymi i wrażliwymi oczami.

Okazało się, co i bez badań można by było przewidzieć, że w ciągu pięciu minut od nałożenia, do filmu łzowego dostało się aż o jedną trzecią więcej cząsteczek eyelinera w przypadku, gdy był on nałożony na linię wodną powieki, niż w sytuacji malowania kreski od zewnętrznej strony.
Po dwóch godzinach stwierdzono, że cząsteczki zniknęły z filmu łzowego, co sugeruje, że mogły przemieścić się w inne miejsce do wewnątrz oka lub zostały z niego usunięte.

Zastanówmy się zatem – kosmetyki do makijażu składają się z cząsteczek różnych wosków, olejów, silikonów i gum, właśnie po to, aby nie „spłynęły” z oka w ciągu dnia.
Są więc, dla naturalnego procesu oczyszczania oczu przez łzy, bardzo trudne do usunięcia.

Przy czym pamiętajmy o sposobie usuwania łez przez oko!
Czyli?
Część zanieczyszczeń wpływa do kanalików łzowych. Wyobraźmy sobie ilość cząsteczek chemicznych, jakie trafiają tam wraz ze łzami.

Ta konkretna grupa naukowców nie zbadała przemieszczania się do oka bakterii występujących na eyelinerze – ale warto wspomnieć że, jest to istotna kwestia ponieważ wiadomo, że im starszy kosmetyk tym więcej bakterii może zawierać.
Bardzo często zapominamy, że kosmetyki też mają swoją datę przydatności. Należy zwracać szczególną uwagę na terminy umieszczone na opakowaniach, ponieważ po tym czasie kosmetyki mogą wywoływać reakcje uczuleniowe i zapalne.
Również bardzo istotne jest odłożenie kosmetyków na kilka dni, podczas trwania takich procesów zapalnych/ chorobowych, ponieważ już nawet po wyleczeniu oczu można ponownie wprowadzić zakażenie nawet szczoteczką od mascary do rzęs.

tumblr_lmrnf8quus1qa0davo1_500_largeNie ma co się oszukiwać – pomalowane oczy wyglądają naprawdę ładnie – warto się więc zmotywować do przestrzegania zasad prawidłowego użytkowania – np. w przypadku niektórych eyelinerów można przed ponownym użyciem pozbyć się zewnętrznej warstwy po jego poprzednim nakładaniu, co zmniejszy ryzyko wystąpienia infekcji. Ponadto ZAWSZE należy pamiętać, aby zmyć makijaż przed pójściem spać. Nie ma od tego wyjątków.

 

Nie tłumaczcie się proszę, że późny powrót do domu, że zmęczenie itd… Wasze oczy tak jak Wy zasługują na naturalny – niechemiczny odpoczynek. Nie fundujcie im nocnej tablicy mendelejewa.

A teraz 10/10/10 i mrugamy! :)

źródło informacji o przeprowadzonych badaniach:
http://www.sciencealert.com/eyeliner-in-your-inner-eyelid-increases-risk-of-contamination-and-vision-problems